W dniach 9-11 października kilkadziesiąt osób uczestniczyło w wycieczkach zorganizowanych w ramach zlotu. Poniżej przedstawiamy relacje i zdjęcia.
Kolej wojskowa na Helu
Kto nigdy nie był na zlocie miłośników kolei wąskotorowych, ten nie jest w stanie sobie wyobrazić panującej tam atmosfery. Kilkudziesięciu fanów biega z aparatami i kamerami po wszystkich możliwych zakątkach, wciskają się między wagoniki i lokomotywy, oblegają torowiska i wszystko rejestrują przy pomocy kamer i aparatów fotograficznych. I kiedy tylko zaczyna się ruch na torach, zapominają o całym świecie. Idą po kolana w błocie, nie zważając na strugi ulewnego deszczu. A interesuje ich każdy najmniejszy szczegół taboru, dla którego zjechali tu z całej Europy. Kilku robi w notatnikach szczegółowe rysunki nietypowych rozwiązań. Być może po powrocie ze zlotu takie właśnie zastosują u siebie. Bo wielu z nich to właśnie właściciele lokomotyw, którym poświęcają swoje życie.
Tym razem odwiedziliśmy w ich towarzystwie Hel i podobną do naszej linię kolejową. Taki sam rozstaw toru 600 milimetrów, a więc tabor mógłby z powodzeniem zaprezentować się w Żninie. Ale tamte jednostki są dla nas czymś całkiem egzotycznym. Jest to linia wojskowa odbudowana na terenie Muzeum Obrony Wybrzeża. Pociąg wojskowy ubezpieczany przez niemieckich żołnierzy z grupy rekonstrukcji historycznych. Mimo fatalnej pogody, wycieczkę należy uznać za udaną, bo w tej grupie ludzi nikt nie zważał na aurę.
Bardzo ciekawy świat bardzo interesujących ludzi…
Zakład torfowy w Józefowie
Józefowska kolej torfowa – to magiczne hasło pchało miłośników wąskotorówek z całej Europy w odległe regiony Polski. Aby dotrzeć w okolice Pasłęka, uczestnicy XXVII Międzynarodowego Zlotu Kolei Wąskotorowych jechali z Helu 6 godzin. Tam wystarczyła im półtoragodzinna wyprawa rozklekotanymi blaszanymi wagonikami po krzywym torowisku, aby nagrodzić wszelkie niedogodności podróżne.
Na „torfiance” wszystko jest inne, a to już jest wystarczający powód, dla którego ci ludzie tam pojechali. Wystarczy spojrzeć na zdjęcia, aby zauważyć niektóre różnice. Szczególnie w dalekiej perspektywie torów widać, w jak trudnym terenie muszą rozkładać torowiska pracownicy na co dzień korzystający z tej kolei. Jazda po takim torze wymusza maksymalną koncentrację. „Wyskakiwanie” wagoników należy do codzienności i takie zdarzenie również miało miejsce w czasie naszej wyprawy. Dlatego szybkość około 2 km/h to chyba wszystko, na co mogą sobie pozwolić pracownicy na
„torfiance”.
Wyrzysa Kolej Powiatowa w Białośliwiu
Wycieczka do Białośliwia była nieco inna od poprzednich. Tym razem w roli głównej wystąpił parowóz, „Maltanka”. Choć były spore problemy z uzyskaniem „pary”, to jednak dała się wreszcie rozpalić i posłusznie poprowadziła skład 6 wagonów na kilkudziesięciokilometrową trasę. Malownicze tereny Wyrzyskiej Kolei Powiatowej idealnie nadawały się do ustawiania licznych foto-stopów. Dzień „pod parą” dopiero zapowiada liczne atrakcje na wąskich torach w trakcie trwania XXVII Międzynarodowego Zlotu Kolei Wąskotorowych w Żninie.